Jako
że bardzo lubię firmy historyczne, w moje ręce ostatnio wpadł Szwedzki film pod
tytułem: „The Girl King”, w polskim tłumaczeniu „Dziewczyna która została
królem”. Oczywiście jest to tłumaczenie oryginalne, a nie moje, więc proszę
mnie o nic nie oskarżać : )
Szybko
wygoglowałem w Internecie o czym widowisko ma traktować, i odrobinę się zdziwiłem.
Nigdy nie interesowałem się specjalnie historią Szwecji, tak więc temat kobiety
na tronie tego kraju i to jeszcze w okresie, w którym Rzeczpospolita toczyła z
nim zażarte boje rozpalił mój zapał kino maniaka.
Bardzo ciekawie wyreżyserowany i zagrany film o próbach zdobycia własnych kolonii za czasów II RP. Kiedyś była szansa na Madagaskar, potem na jeszcze inne.... Kto wie, może nasi dziadowie mieliby gdzie uciekać przed wojną? A może teraz mielibyśmy swoje województwo zamorskie?
Szans na to raczej nie było...
Stowarzyszenie Poznańska Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Warta” zaprasza do udziału w kolejnej edycji inscenizacji historycznej „Bitwa o Poznań 2017”.
Zapraszamy rekonstruktorów i grupy rekonstrukcyjne do kontaktowania się drogą mailową: bitwaopoznan@gmail.com. Ilość osób biorąca udział ze względów logistycznych będzie ograniczona.
Ponadto każdy chętny będzie mógł wystawić tematyczną dioramę.
Jest to największa tego typu impreza w naszym mieście odwołująca się do zdarzeń z 1945 roku. Poznań w czasie wojny był ważnym punktem oporu Niemców przed nacierającymi wojskami radzieckimi na Berlin.
23 lutego padł ostatni punkt obrony nazistów Festung Posen - Fort Winiary.
Dzisiaj udało mu się skończyć spis grup odtwórstwa historycznego z okresu do XI w. Postanowiłem wrzucić do jednego worka wszystkie grupy Słowian i Wikingów- w sumie 64 różne grupy! Mam nadzieje, że to wszystkie jakie istnieją, a przynajmniej zdecydowana większość : )
Następne w kolejce będzie okres średniowiecza, aż do wieku XVI!
Nigdy
nie lubiłem filmów filmów wojennych. Zawsze denerwował mnie przesyt chaotycznej
akcji, niezniszczalni główni bohaterowie kładący pokotem hordy wrogów, żołnierze
biegający bez celu we wszystkich kierunkach, motyw walki dobra ze złem,
wybielanie stron konfliktu i z góry przewidywalna fabuła. Oczywiście było kilka
perełek takich jak „Das Bot”, „Szeregowiec Rayan czy Stalingrad z 1993r.
Dlatego
też „1944” obejrzałem tak od
niechcenia. Zaczęło się standardowym czarnym ekranem z krótki pisanymi
tablicami, które czytane przez lektora wprowadzają widza w historię
drugowojennej Estonii. W tym momencie dotarło do mnie, że jest to pierwszy Estoński film jaki oglądam, a moja
ogólna wiedza na temat tego kraju, nie pozwala raczej spodziewać się
fajerwerków (no i jeszcze te dowcipy o ziemniakach i estońskiej biedzie).Po
części miałem racje. Nie spotkacie w tym filmie żadnych fajerwerków czy
wybuchających kanistrów z benzyną (jak w polskich mega produkcjach), ale za to
już od pierwszych minut film uraczy was prawdziwym wojennym widowiskiem,
mocnymi efektami specjalnymi, doskonałymi kreacjami aktorskimi, doskonale
dobranym umundurowaniem, prawdziwymi historycznymi pojazdami i prawdziwymi
eksplozjami po których odłamki i tony ziemi zasypują żołnierzy. Przy tak niskim
budżecie Estończykom udało się stworzyć film, który praktycznie nie odstaje od zachodnich
superprodukcji. BA! Napisałbym nawet że bije je na łeb i na szyję swoim
realizmem. Wszystko w filmie wydaje się prawdziwe i namacalne, a miejsca w
których toczy się akcja wydalają niesamowicie znajomo – młody las, pola,
wioski, drogi, aż wreszcie miasto Tallin i końcowa leśna scena nad strumieniem,
która notabene wbiła mnie w fotel.
Otóż
od dawna nie zdarzyło mi się, żeby film tego typu skłonił mnie do przemyśleń. Pierwszy
raz od bardzo dawna w dramacie wojennym trafiłem nie na Epos rycerski, tylko na
bardzo ciekawą, trudną, aż wreszcie tragiczną fabułę. Jest ona poprowadzona w
sposób który nie pozwala widzowi odetchnąć nawet na chwilę, powodując w nas
strach o losy i życie poszczególnych bohaterów. Reżyser postanowił wrzucić nas
w sam środek piekła i ukazać je oczami dziesiątek ofiar, co z nagłymi zwrotami
akcji powoduje swoiste uczucie roztrzęsienia i mętliku. Kto jest dobry? A kto
zły? A może wszyscy są na swój sposób i dobrzy i źli?
Dla
nas jako Polaków film ten powinien być szczególnie bliski. Podobnie jak
Estończycy znaleźliśmy się pomiędzy młotem i kowadłem, oraz podobnie jak oni
zostaliśmy wplątani w wojnę tytanów, wojnę która z jednej strony nas nie dotyczyła,
ale z drugiej zdecydowała o naszym losie. Na początku widzimy Estońskich
ochotników z formacji SS walczących z rosyjskim „wyzwolicielem”. Reżyser
pozwala nam poznać pobudki dla których niektórzy żołnierze zgłosili się do
walki z wojskami radzieckimi i pokazuje że to poniekąd krzywdy wyrządzone przez
okupanta jakim od 39r było ZSRR skłoniły ich do walki na froncie. Żaby nie było za prosto mniej więcej w
połowie ilmu, jak już widz zżyje się estoński żołnierzami, po pewnym
bardzo umiejętnie poprowadzonym zwrotem akcji przenosi się na drugą stronę
frontu. Na stronę gdzie przeżywa poczynania żołnierzy…. Estońskich. Podobnie
jak nasze LWP, ZSRR stworzyło jednostki Estońskie, które brały udział w jak im
się wydawało „wyzwalaniu” ojczyzny. Pod koniec filmu pada pamiętne zdanie - „Juri,
wpakowaliśmy się w gówno po same uszy”, które odnosi się do armii radzieckiej,
która tak naprawdę wcale nie ma za zadanie wyzwolenia i utworzenia wolnej
Estonii….
Doskonałe
efekty specjalne, świetne kreacje, dobra gra aktorska, mrożące krew w żyłach
zwroty akcji i nietuzinkowa fabuła, sprawiają że 1944 jest jednym z najlepszych filmów
wojennych jaki kiedykolwiek miałem okazję zobaczyć. Dawno nie zdarzyło się aby
po zakończeniu filmu buzowało mi w głowie aż tyle myśli. W tym smutek i ból potęgowane
tym, że jako Polak wiem, iż koniec wojny dla tych ludzi, wcale nie oznaczał
końca nieszczęść, ani co gorsza nie dawał nawet najmniejszej szansy na wolność….
Czy nauka historii może popłacać?
Czy można odkryć jeszcze coś oszałamiającego na swoim podwórku? Okazuje się, że
tak!
Brytyjczyk Stuart Wilson z wykształcenia
archeolog, chociaż nie pracujący w zawodzie zainteresował się odkryciami
pewnego walijskiego rolnika. Znalezione przez niego na polu kawałki ceramiki
nie zainteresowały jednak archeologów w Monmouth, co jak się okazuje nie
zniechęciło Stuarta. Ten zainteresowany znaleziskiem wybrał się na wskazany
przez rolnika teren i rozpoczął samodzielne poszukiwania. Po niedługim czasie
odkrył coś co przypominało mu ruiny starych średniowiecznych budynków, jednakże
i to znalezisko nie zainteresowało „naukowców”. Nasz bohater nie dał się zbić z
tropu i oszalał na punkcie „pola skarbów”. Po dwóch latach oszczędzania, za
wszystkie posiadane pieniądze udało mu się kupić ową działkę i ku jego
zadowoleniu, a co ważniejsze ku zdziwieniu archeologów, okazało się że racja
była po jego stronie. Już pierwsze wykopaliska pokazały, że ma do czynienia z
czymś niezwykłym. Po kilku dniach wstępnych poszukiwań wiedział już, że to co
odkrył, to prawdopodobnie ruiny zaginionego miasta Trellech! Czyli jednego z
najważniejszych producentów stali i uzbrojenia w średniowiecznej Walii.
Wykopaliska na jego działce
trwają już prawie 10 lat i prowadzone były w sumie przez 1000 osób. Na tę
chwilę udało się rozpoznać budynki takie jak: droga, ogrody czy pozostałości
dworu, przy czym szacuje się, ze to zaledwie 0,1% architektury tego liczącego
niegdyś 10000 ludzi miasta.
Noc Muzeów w roku 2017 przypada w Polsce w dniach 20-21 maja, w Krakowie rozpocznie się dzień wcześniej, a w kilku miastach tydzień później. W jej ramach w całej Polsce będzie można bezpłatnie zwiedzać tysiące muzeów, zamków, fortów i innych historycznych obiektów. Śledź naszą stronę i zobacz jakie atrakcje tym razem przygotowali organizatorzy.
Szczegółowe informacje można znaleźć na portalu Historia.org pod następującym linkiem:
Z prawej strony pojawiła się zakładka ze spisem imprez na cały rok. Oczywiście jest niekompletna, ale jest so spowodowane tym, że większość zlotów nie posiada jeszcze dat realizacji czy programów.
Proszę się nie martwić, będę aktualizował na bieżąco: )