czwartek, 22 września 2016

Operacja Południe 2016 - Relacja




Kolejna już impreza za nami. Plany jak zawsze były wielkie,  a wyszło jak... zawsze. Chociaż nie do końca...

Wrześniowy termin miał zaowocować zwiększeniem się liczby uczestników, czyli grup rekonstrukcyjnych, pojazdów i atrakcji, a wyszło nam coś zupełnie innego.

Nie wiem czy zaistniała sytuacja była konsekwencją terminu zlotu, warunków atmosferycznych czy polityki organizatora, ale tegoroczny "festyn" był najsłabszym w ostatnich latach...

Po pierwsze całkowicie nie dopisała pogoda. W Sobotę, która to zawsze była najważniejszym dniem imprezy, chłód oraz opady atmosferyczne skutecznie odstraszył widzów. Dodatkowo stworzyły kałuże, które w połączeniu z gąsienicami pojazdów pozwoliły nam wczuć się w klimaty jesiennego frontu wschodniego. Stopa okopowa gwarantowana ; )

Powszechnie wiadomo, że prawdziwemu fanowi militarnych atrakcji i entuzjaście historii żadne warunki atmosferyczne nie są straszne gdyż odpowiednia ilość atrakcji zazwyczaj pozwala zapomnieć o takich drobnych niegodnościach. Jednakże w tym roku po prostu zabrakło wszystkiego. Praktycznie nie zjawiła się żadna grupa rekonstrukcyjna, a osoby przebrane w mundury z epoki można było policzyć na palcach jednej ręki. Dosłownie całkowicie zniknął dawny obóz w którym kiedyś mogliśmy zobaczyć dioramy i sprzęt oraz co gorsza porozmawiać z ich właścicielami...

Powyższa sytuacja przełożyła się z kolei na ilość wystawionych pojazdów. Niestety zdecydowana większość pokazywanego sprzętu pochodziła z późnych lat powojennych, więc entuzjaści dużych konfliktów zbrojnych odeszli ze spuszczonymi głowami.
Z pojazdów pancernych mogliśmy zobaczyć jedynie 2 dobrze wszystkim znane czołgi T-55 AM oraz T-72, kilka wysłużonych powojennych opancerzonych transporterów piechoty takich jak SKOT czy BWP, oraz pojazdy kołowe czyli ciężarówki, Jeepy czy motocykle. Jak co roku zlot zaszczycili żołnierze z jednostki wojskowej w Bielsku ze swoimi kilkoma Hummerami.  Do ciekawostek można jedynie zaliczyć drugowojenne motocykle, niemiecki dobrze już znany Sd.Kfz.2 czy amerykańską ciężarówkę M35. Dodatkowo mogliśmy zobaczyć kilka powojennych pojazdów czechosłowackich przytransportowanych przez grupę rekonstrukcyjną z Czech.

Niewątpliwie ryk potężnych wysokoprężnych silników oraz błoto rozrywane i rozrzucane na boki za pomocą gąsienic, pokaz fajerwerków i tankcrash można zaliczyć do plusów, jednakże nie jest to chyba to, czym powinna nas przyciągać impreza tego kalibru. Te trakcje można dostać na praktycznie każdym mniejszym pikniku militarnym.

Patrząc przez pryzmat poprzednich zlotów, największym plusem tegorocznej imprezy był chyba tylko brak kolejek przy "Toi-Toi-ach".....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz