Wczoraj miałem
okazję wybrać się na rekonstrukcje wydarzeń które miały miejsce w Miechowicach
w styczniu roku 1945. Końcowy okres wojny, większość świata spodziewa się
rychłego przełamania ostatnich niemieckich linii, a RKKA rozpoczyna ostateczną
ofensywę, która za niecałe 5 miesięcy doprowadzi ją do Berlina.
Okres ten był
jednocześnie tragedią dla dziesiątek tysięcy ludzi, którzy w tym momencie
znaleźli się pod walcem radzieckich wojaków. O ile Polacy mogli liczyć na w
miarę ludzkie traktowanie (jak na rosyjskie standardy), tak Ślązacy jako ludzie
których ziemie w dziejach przechodziły z rąk do rąk, już nie bardzo…. Dla
Rosjan były to już ziemie faszystowskiego agresora, a w obliczu wydarzeń jakie
miały miejsce na ziemiach sowieckich w ciągu trzech poprzednich lat, nikt nie
mógł czuć się bezpiecznie, tym bardziej że już w ciągu kilkunastu pierwszych
dni wojska RKKA pokazały, że dla śląska nie będą tyle wyzwolicielami co raczej okrutnym
katem, który wyładuje na nim całą swoją złość…
W ciągu
godziny zobaczyłem zatem skrót trzydniowych wydarzeń i zmagań żołnierzy którzy walczyli
o Miechowice. Rekonstruktorzy starali się przedstawić nam zarówno samą bitwę
jak i również jej bezpośrednie konsekwencje, czyli gwałty i rzezie na cywilach
w wykonaniu radzieckich żołnierzy. Bez dwóch zdań na plus należy zaliczyć oddanie
rekonstruktorów, ich stroje i „grę aktorską”. Sympatycy historii pomimo
siarczystego mrozu i mokrego śniegu biegali i czołgali się, zupełnie nie zważając
na „trudne warunki meteorologiczne”. Jak najlepiej starali się odtworzyć ówczesne
wydarzenia i brutalność jaka towarzyszyła ówczesnym żołdakom. Towarzyszył im speaker
który na bieżąco informował widza o tym co dzieje się na polu bitwy, oraz
dodatkowo udzielał wielu informacji historycznych na temat owych wydarzeń. Całości
towarzyszyła niezbyt głośna, ale za to bardzo sympatyczna muzyka.
Rekonstrukcja
została zrealizowana na terenie boiska szkolnego, co niestety było chybionym
pomysłem ponieważ gros wydarzeń miał miejsce pod budynkiem szkoły, w miejscu
gdzie widzowie zlokalizowani wokół boiska, nie mogli niestety sięgnąć wzrokiem…
Zasmucił mnie również prawie całkowity brak pirotechniki, ale nie jest to dla
mnie minusem, ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, że w tych warunkach nie dało się
zrobić niczego więcej.
Ogólnie
wydarzenie uznaję za udane. Każdy fan historii mógł znaleźć coś dla siebie, a
dynamika i narracja sprawiły że zadowoleni byli nawet ludzie, którzy nie do
końca są zainteresowani tą tematyką. Poniżej chciałbym zamieścić krótką
fotorelację, nie do końca udaną ze względu na zajmowane prze zemnie miejsce w
tłumie L
Zazdroszczę, takie rekonstrukcje to świetna lekcja historii.
OdpowiedzUsuń