Cześć!
Jako
że bardzo lubię firmy historyczne, w moje ręce ostatnio wpadł Szwedzki film pod
tytułem: „The Girl King”, w polskim tłumaczeniu „Dziewczyna która została
królem”. Oczywiście jest to tłumaczenie oryginalne, a nie moje, więc proszę
mnie o nic nie oskarżać : )
Szybko
wygoglowałem w Internecie o czym widowisko ma traktować, i odrobinę się zdziwiłem.
Nigdy nie interesowałem się specjalnie historią Szwecji, tak więc temat kobiety
na tronie tego kraju i to jeszcze w okresie, w którym Rzeczpospolita toczyła z
nim zażarte boje rozpalił mój zapał kino maniaka.
Mowa tutaj oczywiście o królowej Katarzynie Wazównie, jaśnie im panującej w latach 1632-1654. Kobiecie która wybitnie nie pasowała do swoich czasów i kraju którym przyszło jej rządzić. Reformatorce i buntowniczce stawiającej przede wszystkim na rozwój intelektualny, edukację, filozofię i coś życie w pokoju.
W
dużej mierze nastawiłem się na historyczne widowisko opisujące życie królowej
od A do Z, przedstawiające jej dokonania, niespotykaną jak na tamte czasy
buntowniczą naturę z dodatkiem polityki i może jakąś małą bitwą gdzieś w
międzyczasie. Dostałem natomiast…. Kostiumowe
nie wiadomo co….
Jedyną
silną stroną tej produkcji jest aktorka grająca główną postać. Cała reszta
natomiast kuleje. Scenografia, kostiumy, dialogi, scenariusz, praca kamery itd.,
wyglądają jak wzięte z jakiejś amatorskiej produkcji. Ba! Nawet gorzej, bo
często grupy odtwórcze posiadają lepsze stroje niż to co możemy zobaczyć w
filmie. Ujęcia , skróty „myślowe” i
przeskoki w czasie są poprowadzone w taki sposób, że czasem można po prostu zgubić
się w fabule. Niejednokrotnie patrzyłem przed siebie z miną mówiąco wprost „Ale
o co chodzi?”. Reżyser w sposób beztroski potraktował wczesne lata życia
bohaterki i jedyne czego dowiedzieliśmy się z wstępu to to, że dziewczyna była
wychowywana na chłopca i kochała filozofię. Jej zamiłowanie w czytaniu ksiąg i
niepoprawnych rozmyślań niejednokrotnie popychało ją do czegoś, co w tamtych
czasach nazywano wprost – Herezją. W dalszej części filmu skupiono się na
homoseksualnym wątku życia Katarzyny, praktycznie całkowicie pomijając jej
dokonania. Odniosłem wręcz wrażenie, że film nakręcono tylko dla pokazania jej
dewiacji całkowicie kłócącej się z ówczesnym światopoglądem. Nie żeby mi to
jakoś przeszkadzało, ale chyba nie tak to miało wyglądać…. Oczywiście jeżeli
ktoś liczy na jakieś pikantne sceny, to musze uprzedzić, że… nie ma co liczyć.
Tak zwyrolki, nawet temat przewodni został potraktowany po łebkach ;) Na domiar
złego gra aktorska reszty obsady również nie zachwyca. Ponadto mam wrażenie że
film był kręcony w maksymalnie w kilku salach jednego zamku….
Czy
warto poświęcić czas i skusić się na ten film? Wydaje mi się że raczej nie. W
ciekawy sposób ukazano wewnętrzne konflikty targające bohaterką, można zobaczyć
tutaj kilka ciekawych historycznych osób, ale raczej nie można liczyć na żadne
fajerwerki. Aktorka grająca rolę Katarzyny dwoiła się i troiła żeby uratować
film, ale niestety nawet to nie pomogło…
Moja ocena? Solidne 4/10....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz