środa, 8 lutego 2017

1944 - Estoński film wojenny

Nigdy nie lubiłem filmów filmów wojennych. Zawsze denerwował mnie przesyt chaotycznej akcji, niezniszczalni główni bohaterowie kładący pokotem hordy wrogów, żołnierze biegający bez celu we wszystkich kierunkach, motyw walki dobra ze złem, wybielanie stron konfliktu i z góry przewidywalna fabuła. Oczywiście było kilka perełek takich jak „Das Bot”, „Szeregowiec Rayan czy Stalingrad z 1993r.
Dlatego też „1944” obejrzałem tak od niechcenia. Zaczęło się standardowym czarnym ekranem z krótki pisanymi tablicami, które czytane przez lektora wprowadzają widza w historię drugowojennej Estonii. W tym momencie dotarło do mnie, że jest to pierwszy Estoński film jaki oglądam, a moja ogólna wiedza na temat tego kraju, nie pozwala raczej spodziewać się fajerwerków (no i jeszcze te dowcipy o ziemniakach i estońskiej biedzie).Po części miałem racje. Nie spotkacie w tym filmie żadnych fajerwerków czy wybuchających kanistrów z benzyną (jak w polskich mega produkcjach), ale za to już od pierwszych minut film uraczy was prawdziwym wojennym widowiskiem, mocnymi efektami specjalnymi, doskonałymi kreacjami aktorskimi, doskonale dobranym umundurowaniem, prawdziwymi historycznymi pojazdami i prawdziwymi eksplozjami po których odłamki i tony ziemi zasypują żołnierzy. Przy tak niskim budżecie Estończykom udało się stworzyć film, który praktycznie nie odstaje od zachodnich superprodukcji. BA! Napisałbym nawet że bije je na łeb i na szyję swoim realizmem. Wszystko w filmie wydaje się prawdziwe i namacalne, a miejsca w których toczy się akcja wydalają niesamowicie znajomo – młody las, pola, wioski, drogi, aż wreszcie miasto Tallin i końcowa leśna scena nad strumieniem, która notabene wbiła mnie w fotel.
Otóż od dawna nie zdarzyło mi się, żeby film tego typu skłonił mnie do przemyśleń. Pierwszy raz od bardzo dawna w dramacie wojennym trafiłem nie na Epos rycerski, tylko na bardzo ciekawą, trudną, aż wreszcie tragiczną fabułę. Jest ona poprowadzona w sposób który nie pozwala widzowi odetchnąć nawet na chwilę, powodując w nas strach o losy i życie poszczególnych bohaterów. Reżyser postanowił wrzucić nas w sam środek piekła i ukazać je oczami dziesiątek ofiar, co z nagłymi zwrotami akcji powoduje swoiste uczucie roztrzęsienia i mętliku. Kto jest dobry? A kto zły? A może wszyscy są na swój sposób i dobrzy i źli?
Dla nas jako Polaków film ten powinien być szczególnie bliski. Podobnie jak Estończycy znaleźliśmy się pomiędzy młotem i kowadłem, oraz podobnie jak oni zostaliśmy wplątani w wojnę tytanów, wojnę która z jednej strony nas nie dotyczyła, ale z drugiej zdecydowała o naszym losie. Na początku widzimy Estońskich ochotników z formacji SS walczących z rosyjskim „wyzwolicielem”. Reżyser pozwala nam poznać pobudki dla których niektórzy żołnierze zgłosili się do walki z wojskami radzieckimi i pokazuje że to poniekąd krzywdy wyrządzone przez okupanta jakim od 39r było ZSRR skłoniły ich do walki na froncie.  Żaby nie było za prosto mniej więcej w połowie ilmu, jak już widz zżyje się estoński żołnierzami, po pewnym bardzo umiejętnie poprowadzonym zwrotem akcji przenosi się na drugą stronę frontu. Na stronę gdzie przeżywa poczynania żołnierzy…. Estońskich. Podobnie jak nasze LWP, ZSRR stworzyło jednostki Estońskie, które brały udział w jak im się wydawało „wyzwalaniu” ojczyzny. Pod koniec filmu pada pamiętne zdanie - „Juri, wpakowaliśmy się w gówno po same uszy”, które odnosi się do armii radzieckiej, która tak naprawdę wcale nie ma za zadanie wyzwolenia i utworzenia wolnej Estonii….

Doskonałe efekty specjalne, świetne kreacje, dobra gra aktorska, mrożące krew w żyłach zwroty akcji i nietuzinkowa fabuła, sprawiają że 1944 jest jednym z najlepszych filmów wojennych jaki kiedykolwiek miałem okazję zobaczyć. Dawno nie zdarzyło się aby po zakończeniu filmu buzowało mi w głowie aż tyle myśli. W tym smutek i ból potęgowane tym, że jako Polak wiem, iż koniec wojny dla tych ludzi, wcale nie oznaczał końca nieszczęść, ani co gorsza nie dawał nawet najmniejszej szansy na wolność…. 

GORĄCO POLECAM!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz